iswinoujscie.pl • Środa [17.10.2018, 17:39:44] • Świnoujście

Dla kogo to Miasto?

Dla kogo to Miasto?

fot. Organizator

Świnoujście to szczególne miejsce. Widok panoramy miasta widzianej z Warszowa, kiedy się tu powraca po dłuższej nieobecności potrafi być naprawdę wzruszający. Widok zachodzącego słońca na świnoujskiej plaży jest równie niepowtarzalny. Naszego miasta nie można nie kochać. Wspaniale jest tu przyjechać latem na tydzień lub dwa. Mieszkać tu na stałe... – a, to już zupełnie inna sprawa. Łatwo nie jest.

Chociaż Świnoujście jest jednym z najbogatszych miast w Polsce, to nie tylko dochody miasta są najwyższe. Jedne z najwyższych mamy też ceny mieszkań. Średniej wielkości mieszkanie w Świnoujściu kosztuje tyle co dom w innych miejscowościach. Koszt wynajmu mieszkania jest u nas około 50% wyższy niż np. w Szczecinie. Powód jest bardzo prosty: miasto nie tylko nie ma żadnej polityki mieszkaniowej, ale wręcz wydaje się prowadzić aktywną politykę braku mieszkań! W ciągu ostatnich 16 lat w Świnoujściu wybudowano zaledwie 61 mieszkań komunalnych! Statystyczne 4 mieszkania rocznie to wątpliwy powód do chwały. Obiecywane dzisiaj prawie 100 mieszkań, które niedługo dopiero powstaną, powinniśmy budować każdego roku. Tyle, że teraz to już nie bardzo jest gdzie – większość terenów została sprzedana. Pod dostatkiem mamy za to nowych mieszkań od deweloperów. Jedyna zauważalna aktywność miasta w sferze mieszkaniowej to zablokowanie możliwości wykupu mieszkań komunalnych przez ich najemców. Ale chyba nie o taką aktywność nam chodziło.

Wzmożoną aktywność przejawia za to miasto w innej sferze: komunikacyjnej. Powstają nowe ulice, ścieżki rowerowe oraz chodniki. Przy okazji remontujemy także stare. Jednak szczególnych powodów do dumy nie mamy. Wystarczy zapytać mieszkańców ulicy Markiewicza, jak im się mieszka. Remontów ulic nie robimy ani najszybciej, ani najlepiej. Wydaje się, że jedyne „naj" to najdrożej. I do tego bez sensu, bowiem rozwiązanie jednego problemu tworzy dwa następne. Ulice, które przez 30 lat były dwukierunkowe, zamieniane są na jednokierunkowe. Rowerowy kontr-pas na Kościuszki to igranie z ludzkim zdrowiem i życiem – pierwsze ofiary wśród rowerzystów już są! Zapadająca się ulica Wielkopolska to przykład tego, jak NIE należy remontować ulic.

Ale największą aktywność wykazujemy w handlu. Nie, nie w detalicznym. Ten drobny handel miejscowych przedsiębiorców skutecznie wykończyły hipermarkety, a jest ich w tej chwili chyba 14! My sprzedajemy ziemię. Nazywamy to inwestycją, ale pod tą nazwą kryje się tak naprawdę cicha prywatyzacja. Tereny, które dotąd były publiczne i mogły przynosić zyski całemu miastu zostały już niemal w całości wyprzedane. Teraz, w prywatnych rękach, przynoszą zyski tylko nielicznym. W dzielnicy nadmorskiej dotychczasowym dzierżawcom uprzejmie podziękowano za współpracę, działki sprzedano i odtąd dzierżawa lokalu handlowego w tym miejscu to zysk dla prywatnego właściciela. I to zysk niemały – za lokale w najlepszej części promenady trzeba płacić około 30 tysięcy złotych miesięcznie. Ten proces prywatyzacji najlepszych, najbardziej dochodowych gruntów miasta trwa od lat i nie tylko niemal nikogo nie oburza, ale u większości z nas powoduje zachwyt! „Miasto tak wypiękniało, tyle nowych hoteli" – takie opinie są dosyć powszechne. Powszechny jest także bezrefleksyjny zachwyt nad zdolnościami menedżerskimi naszego Prezydenta. Przecież to dzięki niemu jest teraz tak pięknie! Owszem, lecz także dzięki niemu jest teraz tak drogo! Nasz Prezydent nie zarżnął kury znoszącej złote jajka, jaką są nadmorskie działki. On tę kurę zwyczajnie sprzedał!

Prezydent miasta nie tylko roztrwonił nasz wspólny majątek i pozbawił miasto dużej części przyszłych przychodów. Jakby tego było mało, swoje największe porażki przedstawia jako największe sukcesy! Uśmiecha się do nas życzliwie z plakatów wyborczych. „To wszystko dzięki mnie" – zdaje się mówić. My zaś, przechodząc obok, patrzymy na niego w zachwycie! Bawi mnie i złości jednocześnie zachwyt nad człowiekiem, który a to drzewko posadził, a to chodnik naprawił, po czym wszystko ze szczegółami opisuje w specjalnie na tę okoliczność wydanej książeczce. Litości! Jakby to nie była jego praca! Za którą odbiera niemałą w końcu wypłatę! Zatrudniamy Prezydenta po to, żeby remontował ulice i naprawiał chodniki, nie po to, żeby ładnie wyglądał... Proszę spróbować sobie wyobrazić fachowca zatrudnionego do remontu, który przed remontem organizuje konferencję prasową, sam remont uroczyście zaczyna pierwszym stuknięciem pozłacanego młotka, a po remoncie wydaje broszurę "Nasze dokonania! Z nami przyszłość jest świetlana". Już po wszystkim okaże się, że remont był droższy niż pierwotnie zakładano. Przecież takiemu „fachowcowi" nie zapłacilibyśmy ani złotówki.

Co się z nami - wyborcami stało, że ze wzruszeniem ramion przyjmujemy i tolerujemy bezczynność lub nieudolność Prezydenta. Jego decyzje, które po latach okazują się szkodliwe, nie robią na nas żadnego wrażenia. Choć wszyscy ponosimy bardzo dotkliwe skutki fatalnego zarządzania miastem, nie mamy ani odwagi ani nawet ochoty przeciwko temu zaprotestować. Za to każde, nawet najmniejsze dokonanie chcemy od razu nagradzać nagrodą Nobla? A po odbiór tejże gotowi jesteśmy zanieść go na rękach? Podziw i uznanie budzi u mieszkańców rzecz tak prozaiczna, jak wykonanie budżetu czy podpisanie umowy. Kto z nas, w naszej codziennej pracy jest tak traktowany? Który pracodawca pada przed nami na kolana, bo zrobiliśmy to, co było naszym zadaniem? Żaden? Otóż to! Za to najmniejszy błąd podczas pracy słono może nas kosztować. Tu także Prezydent jest wyjątkowo traktowany, a przykładów na to nie trzeba mnożyć – mnożą się same. Ulicę Armii Krajowej po remoncie bodaj 10 lat temu poprawiano jeszcze 3 razy! Nikt już nie pamięta, jak kleiła się jej nawierzchnia, bo użyto niewłaściwej mieszanki? Nikt nie pamięta ścieżki rowerowej na 11 Listopada, która nie wytrzymała nawet pierwszej zimy, bo wykruszyły się kostki polbruku? Dlaczego nam to nie przeszkadza? Jak to się dzieje, że milcząco się na wszystko zgadzamy?

Odpowiedź na to pytanie jest boleśnie prosta. Otóż w gruncie rzeczy nie rozumiemy swojej roli, jako wyborców. Stoimy karnie w kolejce po wyborczą grochówkę, z radością oklaskujemy kolejne wyborcze zapewnienia o tym, że dobry Ojciec myśli tylko o naszym szczęściu, kiedy spogląda na nas z góry z łagodnym uśmiechem. Czyż o ludziach sprawujących władzę nie myślimy w ten sposób, że Oni są tam – na górze? Dla nas, zwykłych ludzi zostaje miejsce tu – na dole. Tymczasem jest, a raczej powinno być, zupełnie na odwrót. To my wybieramy sobie Prezydenta, żeby w naszym imieniu zarządzał naszym wspólnym majątkiem. Zarządzać ma nim rzetelnie, przejrzyście i z korzyścią dla nas wszystkich. To my jesteśmy na górze, Prezydent jest tylko wynajętym przez nas zarządcą. Nasze Miasto nie jest jego własnością, nie powinno służyć ani jemu, jego znajomym lub jego urzędnikom. Miasto powinno być przede wszystkim dla Mieszkańców.

Żeby tak się stało, musimy po pierwsze zmienić się My sami. Dopóki nie zrozumiemy, że celowo jesteśmy ustawiani w roli podrzędnej, dopóki nie zaczniemy naprawdę wymagać od zatrudnionych i opłacanych przez nas urzędników, żeby robili to co do nich należy, dopóki my - mieszkańcy miasta - nie zrozumiemy, że to my jesteśmy szefem Prezydenta, dopóty będziemy karmieni uśmiechami, konferencjami prasowymi i elegancko wydanymi broszurkami.

Za które sami zapłaciliśmy.

Felieton Tadeusza Tańskiego

Źródło: http://mm.swinoujscie.pl/artykuly/56771/