iswinoujscie.pl • Niedziela [12.05.2019, 23:03:37] • Świnoujście

Obiektywem naczelnego nieobiektywnie: Moje miasto, a w nim…

Obiektywem naczelnego nieobiektywnie: Moje miasto, a w nim…

fot. Sławomir Ryfczyński

Świnoujście to moje miasto. W nim się urodziłem i wychowałem. Tutaj żyję. Stojąc w długiej kolejce na prom zacząłem się zastanawiać, czy to moje miasto jest dziś takie, jakie bym sobie wymarzył jako miejsce do mieszkania. A potem jeszcze przebiegła mi przez głowę myśl: czy będzie jeszcze gdzie zaparkować, kiedy już dojadę?

Praca fotoreportera oraz naczelnego redakcji portalu iswnoujscie.pl, którą wykonuję od lat, wymaga bardziej wnikliwego przyglądania się rzeczywistości. Staram się to robić. Przyznaję jednak, że nieraz przychodzi mi do głowy myśl, że byłbym szczęśliwszy nie widząc tego, co urzędnicy i władze naszego miasta robią ze Świnoujściem. Przyznam się Wam szczerze: jestem zdruzgotany tym, jak mało w tym mieście robi się dla nas, dla ludzi, którzy postanowili ze Świnoujściem związać swój los. I choć płacimy tu podatki i sami sobie wybieramy samorządowców, to na końcu i tak okazuje się, że my, mieszkańcy, nie jesteśmy tymi, dla których ten rozwój się odbywa.

Od lat władze naszego miasta i urzędnicy przy planowaniu rozwoju kierują się dewizą „mieć” a nie „być”. A to musi odbić się wielką czkawką na mieszkańcach. Gdyby wyliczyć te wszystkie inwestycje zrealizowane przez lata, to pomijając już ich jakość albo bardziej dosadnie bylejakość w realizacji, każda z nich jest kierowana do turystów, pod biznes. A przecież każdy średnio rozgarnięty człowiek wie, że taki sposób myślenia sprowadzi do nas tylko rekinów biznesu, gotowych wydrenować miasto z każdej złotówki, która powędruje za właścicielem biznesu do Warszawy, Poznania, Wrocławia czy Berlina. I żaden grosz już nie wróci do miejskiej kasy, poza podatkiem gruntowym.

Nie jestem przeciwnikiem rozwoju i biznesu. Ale nikt nie chce się nad tym, zabijającym miasto i jego mieszkańców, problemem pochylić. Taka filozofia rozwoju sprawi, że dla mieszkańców nie będzie za chwilę już nic. Nie będzie parkingów, mieszkań i codziennego, normalnego życia sąsiedzkiego. Do pracy przyjadą pracownicy ze wschodu, a miasto przeistoczy się, jak część hiszpańskich kurortów, w miejsca niczyje. Podzielone przez właścicieli korporacyjnych na strefy, bez wpływów z podatków od osób fizycznych. Będzie miejscem, gdzie ludzie z wielkich miast przebywają tylko na chwilę, a autochtoni tworzą już tylko swoisty folklor.

Taka filozofia zarządzania miastem sprawi, że Świnoujście stanie się niczym wielki korporacyjny hotel, z ulicami, skwerami, sklepami i restauracjami, ale bez mieszkańców… To droga donikąd.

Jednak jeszcze wszystko można odwrócić, tylko musi nam się chcieć. Mówią, że ludzi dobrej woli jest więcej. Chcę w to wierzyć.

Źródło: http://mm.swinoujscie.pl/artykuly/59759/