Zostałem skreślony z listy studentów tej uczelni, a papiery miałem odsyłane drogą pocztową do... więzienia. No i został mi umorzony dług za wypożyczone, nieoddane w terminie i zgubione książki oraz za akademik, jak przez 2 miesiące mieszkałem jako osoba nieucząca się. Nawet komornik sądowy niewiele mógł zrobić, nie było z czego długu ściągnąć. Tutaj już nie wrócę, chyba że na zaoczne.

Zapomniałem dodać że skreślony zostałem formalnie za brak postępów w nauce, a w rzeczywistości za 2 postępowania dyscyplinarne - jedno nieskuteczne z powodu niewłaściwego składu komisji dyscyplinarnej, a drugie nie wiem nawet jak się skończyło, bo na wezwania rzecznika dyscyplinarnego się po prostu nie stawiałem.

Dzięki umorzeniu aż ponad 3000 zł długów wobec uczelni doprowadziłem przynajmniej do tego, że system ściągania należności na szczecińskiej uczelni został drastycznie uszczelniony. A za mnie zapłacili ostatecznie inni studenci, gdyż nawet komornik sądowy nie miał szansy ściągnąć ze mnie długu. W momencie wszczęcia egzekucji komorniczej siedziałem w więzieniu. Teraz sobie życie ułożyłem po wyjściu z więzienia, bez ukończonych studiów. I ze złymi wspomnieniami ze Szczecina.