Wypędzą koty ze stoczni? Na tym terenie żyje około 50 kotów! Zobacz film!
fot. iswinoujscie.pl
Blady strach padł na pracowników Morskiej Stoczni Remontowej „Gryfia”. Leszek Gładysz, dyrektor zakładu w Świnoujściu zakazał dokarmiania kotów, które mieszkają na terenie stoczni. Zniknąć mają kocie miski i budki. Przede wszystkim jednak około pół setki zwierząt. A dla nich stocznia to dom.
Pismo Leszka Gładysza, dyrektora świnoujskiego zakładu Morskiej Stoczni Remontowej „Gryfia”, wśród wielu pracowników stoczni wywołało popłoch.
W związku ze stwierdzeniem w pomieszczeniach budynku SB-39 wydziału PD2 oraz na doku DOK-MSR-II zagrożenia , wynikającego z kocich odchodów i pcheł , oraz protokołem pokontrolnym Państwowego Granicznego Inspektora Sanitarnego , zobowiązuję do niezwłocznego podjęcia poniższych działań – pisze dyrektor.
W stoczni ma być przeprowadzony przegląd sanitarny i porządkowy. Zaprowadzony ma być porządek. Nie chodzi jednak o zwykłe porządki. Zabrane mają być wszystkie kocie rzeczy ( budki, posłania, miski). Przede wszystkim jednak zniknąć mają same koty.
Kierownicy komórek organizacyjnych doprowadzą do zaprzestania dokarmiania kotów w jakiejkolwiek formie , na terenie przynależnych budynków i placów, przez pracowników MSRGZSW , oraz pracowników wszystkich podmiotów zewnętrznych , współpracujących z MSRGZSW – czytamy w piśmie Leszka Gładysza.
W pomieszczeniach ma być przeprowadzona dezynsekcja. Tam, gdzie dotychczas odbywało się dokarmienie, wyłożony zostanie preparat odstraszający koty.
fot. Morska Stocznia Remontowa
Dział TR2 sporządzi i prześle informację do Państwowego Granicznego Inspektora Sanitarnego o zrealizowaniu zaleceń pokontrolnych – kończy dyrektor.
Na wielu pracowników stoczni padł blady strach, że okazanie teraz serca zwierzętom może zostać ukarane.
- Wyobraźcie sobie - mówi jedna z osób pracujących w stoczni- Kot leci do mnie, bo mnie zna, a ja nie mogę mu dać jedzenia. To jest znęcanie się nad zwierzętami. Są miejsca, do których koty się przywiązały. Jakiegoś wydziału, ludzi. Są przyzwyczajone, że przed pracą, po dostają jedzenie. Ludzie też się do tych kotów przywiązali.
- Te zwierzęta bezpiecznie się tutaj czują – mówi nam kolejna osoba. - One były od początku działania stoczni. Nie wiem, czy nie było ich swego czasu więcej niż dzisiaj. Koty zawsze tutaj były. W tej chwili dyrektor postąpił niehumanitarnie, że zabronił ludziom dokarmiania.
Kotów na terenie stoczni jest około pięćdziesięciu. Dużych i małych. Trudno je policzyć, bo wędrują. Zimują w rurach, kanałach. Po decyzji dyrektora zakładu ta zima może być dla nich najgorsza w życiu.
- Chodziło o jeden wydział. Halę. Nabrudziły tam - słyszymy od osoby pracującej w stoczni. - Pan dyrektor po 40 kilku latach obudził się, że koty są na stoczni?
- Żeby zaraz wydawać zakaz bezwzględny? - mówi kolejny nasz rozmówca - Nie wiadomo, czy to koty przyniosły te pchły czy może pchły były w miejscach, gdzie przyszły koty. Jakieś stare rzeczy leżały… To można pokonać.
fot. iswinoujscie.pl
Zdaniem pracowników, problem jest do rozwiązania. I podsuwają dyrektorowi wyjście z sytuacji:
-Dobre rozwiązanie , by pan dyrektor wszedł porozumienie z jakąś instytucją, która by koty wyłapała i wysterylizowała. I one by tu wróciły, bo kot jest przywiązany do miejsca - podpowiada osoba ze stoczni. - Przecież są różne fundacje, jest schronisko dla zwierząt. Sterylizacja jest bezpłatna, więc pan dyrektor nie poniósłby żadnych kosztów. I nie ponosi ich, bo ludzie dokarmiają i opiekują się tymi zwierzętami. Jeśli nie będzie kotów, to w to miejsce wejdą szczury. Gwarantuję to. Teraz ich nie ma. Sam zapach kotów odstrasza. Poza tym kot je złapie. Nawet jak jest najedzony, coś upoluje.
Obrońcy kotów zauważają, że działania dyrektora stoczni są sprzeczne z polityką miasta.
- Przecież wydział ochrony środowiska daje nawet karmę na dokarmianie zwierząt bezpańskich. Przecież to się wyklucza. Na jaki przepis powołuje się pan dyrektor?- pada pytanie.
- Lepiej by praca była w stoczni. Wtedy nie zajmowano by się takimi sprawami- słyszymy na koniec.
Ale Leszek się dał wkopać w śliski temat. Prowodyrem takich debilnych poczynań w Stoczni zawsze był szef Józef D. On notorycznie potrzebował jakiegoś durnego tematu do rozdrapania. Ludzie już się na jego zrywy nie reagują, to koty dorwał.
Czy wy czytacie ze zrozumieniem tę dyrektywę? Nie chodzi o koty żyjące na stoczni, tylko kocie lęgowiska w pomieszczeniach gdzie przebywają ludzie. A tam właśnie jest smród od gówien (kotki nie chcą srać na dworzu, bo zimno) i pchły, które pracowników gryzą.
Niedziela [13.10.2019, 22:24:51] • [IP: 176.221.123.***]Miałeś problem, że jeszcze po kocie trzeba będzie sprzątnąć, jeśli kot robi do kuwety, to później musisz wyrzucić z kuwety to co kot narobił, tego też nie wiedziałeś? to co ty wiesz o kotach, że wypowiadasz się, na dodatek jeszcze negatywnie?
KOT ZAPASIONY I WYKASTROWANY TO WOREK NA PCHŁY I NOŚNIK CHORÓB. NIEZŁE BRUDASY MUSZĄ BYĆ W TEJ STOCZNI SKORO PORZĄDEK ZAPROWADZAJĄ TO JAK U NAJGORSZYCH SYFIARZY -PRZYPADEK CZY PRAWDA? W BLOKU KOTÓW NIE MA TRUTKI WYŁOŻONE SZCZURÓW NIE MA -PORZĄDEK ZROBILI Z KOCIMI MAMKAMI I PO SPRAWIE.
A co to za Dyrektor, który nie przestrzega prawa. Koty żyją na terenie Stoczni to obowiązkiem dyrektora jest dbać o koty które żyją na jego terenie. Pogonić Dyrektora i zatrudnić go do sprzątania.
Inspektor nie zakazał karmienia kotów - nie mają takich możliwości i uprawnień nakazów, więc pisemko Pana dyrektora nie ma żadnej mocy prawnej...po drugie, gdyby Pan próbował zwolnić kogoś z pracy za dokarmianie, skończy się to Sądem i jak twierdzę, stocznia zapłaci bo przegra sprawę...po trzecie Panie dyrektorze został Pan chyba wprowadzony w błąd przez kolegę D..cóż trzeba być czujnym i nie słuchać
Natury nie da się zmienić. Dyrektora - tak.
Inspektor Sanitarny nie posiada podstaw prawnych do decyzji nakazującej usunięcie dziko żyjących kotów z terenu zakładu pracy.
Oj chyba śmieszne panie które dokarmiaja i pierdza cały dzień w stołek to śmieszne pisemko splodzily, do domu sobie weźcie te koty, albo sprzątające po nich gówna z hal produkcyjnych, to stocznia a nie schronisko, kociary to źle baby pamiętajcie, a poza tym dział utrzymania ruchu z jego szefem do likwidacji!
Panie Dyrektorze, proszę o opanowanie się...takie decyzje niczemu nie służą, będą szczury i inne gryzonie...po drugie Pana 'nakazy, zakazy " nie mają żadnej mocy prawnej..to po pierwsze...po drugie złożę zawiadomienie do Prokuratury o możliwość popełnienia przestępstwa i będzie..smród
jak karmicie te koty codziennie i wam ich szkota to za futro i do domu. wtedy trzeba bedzie tylko jeszcze po nich sprzatac. bo w koncu gdzies srac musza, ale o tym fakcie wszyscy koci fanatycy jakos zapominaja. kupia puszke jakiegos parszywego jedzenia i zadowoleni bo kotek zjadl, a co potem? czy to moze komus przeszkadzac? to juz tych dokarmiaczy nie obchodzi. banda debili.
Szczecin zniszczył nam stocznię, a taka była samodzielnie na plusie. Teraz tylko koty pozostały.
To Ś-cie!? Myślałem, że to Szczecin (jak zwykle).
PRECZ Z TAKIM DYREKTOREM !!PRECZ
Ale Leszek się dał wkopać w śliski temat. Prowodyrem takich debilnych poczynań w Stoczni zawsze był szef Józef D. On notorycznie potrzebował jakiegoś durnego tematu do rozdrapania. Ludzie już się na jego zrywy nie reagują, to koty dorwał.
Czy wy czytacie ze zrozumieniem tę dyrektywę? Nie chodzi o koty żyjące na stoczni, tylko kocie lęgowiska w pomieszczeniach gdzie przebywają ludzie. A tam właśnie jest smród od gówien (kotki nie chcą srać na dworzu, bo zimno) i pchły, które pracowników gryzą.
Niedziela [13.10.2019, 22:24:51] • [IP: 176.221.123.***]Miałeś problem, że jeszcze po kocie trzeba będzie sprzątnąć, jeśli kot robi do kuwety, to później musisz wyrzucić z kuwety to co kot narobił, tego też nie wiedziałeś? to co ty wiesz o kotach, że wypowiadasz się, na dodatek jeszcze negatywnie?
JAK KOTY OCHRZCZONE TO NIE WOLNO ICH RUSZYĆ.
KOT ZAPASIONY I WYKASTROWANY TO WOREK NA PCHŁY I NOŚNIK CHORÓB. NIEZŁE BRUDASY MUSZĄ BYĆ W TEJ STOCZNI SKORO PORZĄDEK ZAPROWADZAJĄ TO JAK U NAJGORSZYCH SYFIARZY -PRZYPADEK CZY PRAWDA? W BLOKU KOTÓW NIE MA TRUTKI WYŁOŻONE SZCZURÓW NIE MA -PORZĄDEK ZROBILI Z KOCIMI MAMKAMI I PO SPRAWIE.
A co to za Dyrektor, który nie przestrzega prawa. Koty żyją na terenie Stoczni to obowiązkiem dyrektora jest dbać o koty które żyją na jego terenie. Pogonić Dyrektora i zatrudnić go do sprzątania.
Gość • Niedziela [13.10.2019, 21:44:53] • [IP: 91.207.172.**] a kuweta sie sprzata sama? kot wynosi? chciales zablysnac a wyszlo jak zwykle
Inspektor nie zakazał karmienia kotów - nie mają takich możliwości i uprawnień nakazów, więc pisemko Pana dyrektora nie ma żadnej mocy prawnej...po drugie, gdyby Pan próbował zwolnić kogoś z pracy za dokarmianie, skończy się to Sądem i jak twierdzę, stocznia zapłaci bo przegra sprawę...po trzecie Panie dyrektorze został Pan chyba wprowadzony w błąd przez kolegę D..cóż trzeba być czujnym i nie słuchać
Nie będzie kotów będą szczury. Międzyzdroje już to przerabiały...
Zdumiewająca jest ta heroiczna obrona syfu i smrodu
co to za potwór?
Niedziela [13.10.2019, 21:54:38] • [IP: 78.10.206.**] Brawo Ty. Popieram.
Natury nie da się zmienić. Dyrektora - tak. Inspektor Sanitarny nie posiada podstaw prawnych do decyzji nakazującej usunięcie dziko żyjących kotów z terenu zakładu pracy.
Oj chyba śmieszne panie które dokarmiaja i pierdza cały dzień w stołek to śmieszne pisemko splodzily, do domu sobie weźcie te koty, albo sprzątające po nich gówna z hal produkcyjnych, to stocznia a nie schronisko, kociary to źle baby pamiętajcie, a poza tym dział utrzymania ruchu z jego szefem do likwidacji!
PODLY CZŁOWIEK CZEKA CIE KARA ZA TO !!
Brawa dla pracowników i szacunek dla nich ze tak opiekują się kotami z własnej inicjatywy. Niech dyrektor zajmie się swoją praca.
Do [13.10.2019, 21:18:35] w domu koty robią to do kuwety, tak ludzie do muszli, ale ty widocznie o tym nie wiesz, bo może załatwiasz si e w lesie.
Panie Dyrektorze, proszę o opanowanie się...takie decyzje niczemu nie służą, będą szczury i inne gryzonie...po drugie Pana 'nakazy, zakazy " nie mają żadnej mocy prawnej..to po pierwsze...po drugie złożę zawiadomienie do Prokuratury o możliwość popełnienia przestępstwa i będzie..smród
Wystarczy wysterylizować, zrobić budki i dokarmiać w jednym miejscu. Po co usuwać? Dyrektor idzie po lini najmniejszego oporu.
Ten kto nie lubi zwierząt to nie lubi ludzi !!
jak karmicie te koty codziennie i wam ich szkota to za futro i do domu. wtedy trzeba bedzie tylko jeszcze po nich sprzatac. bo w koncu gdzies srac musza, ale o tym fakcie wszyscy koci fanatycy jakos zapominaja. kupia puszke jakiegos parszywego jedzenia i zadowoleni bo kotek zjadl, a co potem? czy to moze komus przeszkadzac? to juz tych dokarmiaczy nie obchodzi. banda debili.
Tak działają urzędasy - dyrektory czyli pozbyć się problemu bez patrzenia na koszty. Byle uratować swoje du...ko i swoją pensję.